Cięcie zielone
Wydaje się, że cięcie zielone jest na tyle konieczną czynnością, iż jej zaniechanie może zachwiać prawidłowy rozwój krzewu. Pomaga nam kształtować formę, którą sobie obraliśmy. Powoduje zwiększenie przewiewności, nasłonecznienia oraz co bardzo ważne przy owocujących krzewach - odciąża owocujący krzew.
Przez sformułowanie "odciąża" należy rozumieć, że treści pokarmowe, które krzew pożytkuje na rozwój części zielonych rośliny (pasierby, zbyteczne pędy, wąsy), po ich usunięciu przeznaczone zostaną na rozwój gron.
O ile w krzewach owocujących zabieg ten jest między innymi "odciążający", o tyle w krzewach jeszcze młodych - nie owocujących lub z jednym kontrolnym gronem, jest to przede wszystkim zabieg kosmetyczny - prześwietlający.
Podczas cięcia zielonego przede wszystkim usuwamy wąsy i skracamy (nie usuwamy!!!) pasierby. Usuwamy również niepłodne pędy, których nie wykorzystamy do budowy krzewu w roku następnym - I tu niejednokrotnie rodzi się poważny problem u osób które nie koniecznie muszą być fachowcami od pielęgnacji winorośli a chcieliby ten zabieg wykonać dobrze.
Często klienci dzwoniący do mnie proszą o pomoc w kwestii cięcia zielonego gdyż jak mówią: "zakładając, że usuniemy bezpłodne pędy, które nie będą wykorzystane do budowy krzewu w przyszłym roku to wiele na tym krzewie nie zostanie, a tak ładnie rośnie…"
Musimy pamiętać o jednej podstawowej zasadzie przy uprawie każdej rośliny, a mianowicie, że wykonując jakiekolwiek zabiegi związane z usuwaniem czegokolwiek musimy zachować równowagę między częścią nadziemną i podziemną rośliny. Jeżeli, dla przykładu, przesadzamy kilkuletni krzew, który ma obficie rozwiniętą część nadziemną, a podczas wykopywania go z ziemi, choć byśmy nie wiem jak się starali, uszkodzimy system korzeniowy, to aby dać mu szanse na przeżycie musimy znacznie zmniejszyć powierzchnię części nadziemnej czyli krótko mówiąc mocno go przyciąć.
Podobnie sprawa się ma w odniesieniu do rozwijającego się krzewu. Jeżeli młody krzew nie jest obciążony owocowaniem i stworzył dużą tzw. powierzchnię asymilacyjną, to wraz z tą powierzchnią roślina rozwija część podziemną - korzeń - aby wykarmić obficie rozwiniętą część nadziemną. Wykorzystujemy tą zależność i pozwalamy na obfity rozwój, żeby tym samym rozwinął się duży system korzeniowy, który w następnych latach podźwignie łozy, liście i duuużo owoców. Dopiero wtedy cięcie zielone będzie miało (i ma) zasadnicze znaczenie odciążające dla obciążonego owocowaniem krzewu. Należy również pamiętać aby zbytnio nie zmniejszyć powierzchni liści, które w procesie asymilacji są współtwórcami treści pokarmowych dla krzewu i owoców.
Poniżej za pomocą zdjęć postaram się omówić i wyjaśnić problematykę cięcia zielonego.
Cięcie zielone przeprowadza się kilka razy w sezonie.
Osobiście cięcie zielone pierwszy raz przeprowadzam po kwitnieniu. Następne - polegające na skracaniu następnych pasierbów i wąsów oraz ogławianiu latorośli wyrosłych odpowiednio nad ostatni drut w szpalerze - w zależności od siły wzrostu krzewu. Średnio - na początku - co tydzień, później gdy siła wzrostu części zielonych słabnie - co 2-3 tygodnie.
W czasie pierwszego cięcia staram się "poustawiać" wszystkie latorośla pionowo w górę, jedno obok drugiego - tak żeby się nie krzyżowały. Wcześniej podczas tego zabiegu latorośla wyłamywałyby się u nasady gdyż do kwitnienia są bardzo kruche. Po kwitnieniu trzeba już sporego wysiłku, żeby taką zieloną łozę wyłamać.
Tak więc podchodząc do krzewu zaczynam od usunięcia wszystkich wąsów, które plączą łozy, a czepiając się podpór lub drutów uniemożliwiają nam prawidłowe prowadzenie krzewu.
Niejednokrotnie są przyczyną złamania wierzchołka. Dzieje się tak gdy wąs złapie i owinie się na górnej części łozy (czasem, co widać na zdjęciu na samym wierzchołku). Łoza rośnie, a wąs trzyma powodując coraz większe wygięcie, aż w końcu pęka.
Następnie przypinam oswobodzone z wąsów łozy do podpór i drutów, ustawiając je jedna obok drugiej i to w taki sposób aby nie było miejsc o zbyt dużym zagęszczeniu liści. Nie podpinam tylko od razu usuwam latorośla wyrastające gdzieś z dołu ramienia - szczególnie te słabo rozwinięte tzw. karlaki. Usuwam również jedną z dwóch łóz wyrastających z jednego miejsca. Po kwitnieniu łatwo ocenić, która jest ładniejsza i w przypadku krzewu z owocami, ma ładniejsze grona.
Po podczepieniu i usunięciu zbytecznych latorośli przystępuję do skracania pasierbów.
Tej problematyce pragnę poświęcić kilka zdań. W rozmowie wszyscy wiedzą o co chodzi, a w praktyce okazuje się, że wyłamywane są całe pasierby, co, o zgrozo, jest ogromną szkodą dla krzewu(!).
Pasierb wyrasta obok pąka u nasady liścia na tegorocznej - zielonej łozie.
Praktycznie wyrasta przy każdym liściu. Jest jakby nową, mała latoroślą ze swoimi liśćmi, pąkami, wąsami (bardziej wyrośnięte pasierby) i wierzchołkiem wzrostu. Niejednokrotnie na pasierbach pojawiają się kwiatostany. Obok pasierba znajduje się właściwy pąk, który powstał i wzrasta od początku powstania latorośli. W nim zakodowana jest przyszłoroczna wegetacja i owocowanie. Im jest starszy i bardziej dojrzały tym lepiej dla owocowania w przyszłym roku.
Jeżeli wyłamiemy całego pasierba to w kolejności ruszy nasz cenny pąk, który miał być zapleczem na przyszły rok. Czasami powstaje kolejny ale jest już o wiele młodszy i będzie mniej wydatny. Jednak w większości przypadków nowy pąk już nie powstanie.
Natomiast jeżeli skrócimy pasierb nad pierwszym bądź drugim liściem, to w kolejności wybije pąk znajdujący się na pasierbie, a nasz cenny pączek będzie sobie dalej wzrastał i dojrzewał.
W przypadku silnego wzrostu krzewu, pasierby wzrastają bardzo intensywnie, tak, że po skróceniu na pasierbie wyrasta następny pasierb, który po skróceniu wypuszcza kolejny.
Przy okazji cięcia zielonego dokonuję również redukcji owocowania.
W zależności od kondycji krzewu ale i latorośli, na której rosną grona - dokonuje się selekcji. Są łozy na których znajduje się nawet cztery dobrze wykształcone grona. Z zasady nie dopuszczam do więcej niż dwóch gron na łozie. Wyjątek mogą stanowić odmiany bardzo silnie rosnące takie jak Marechal Foch czy Leon Millot, gdzie dopuszczam do trzech dobrze wykształconych gron na łozie ale pod warunkiem, że łączna suma gron nie przekroczy 25-30 sztuk (średnia masa grona 100-120g daje 2,5 - 3,5 kg owoców).
Szczególnie na deserówkach, jeżeli widzę, że łoza obciążona dwoma dobrze wykształconymi gronami rośnie wyraźnie gorzej od pozostałych jedno z nich usuwam.
Poniżej zdjęcie z widocznymi skutkami redukcji owocowania na nieprzeciętnie plennej Donarze.
Przy cięciu zielonym należy poruszyć jeszcze kwestię skracania wierzchołków łóz owocujących - deserowych nad 6 liściem powyżej ostatniego grona i przerobowych nad 12 liściem powyżej ostatniego grona.
Osobiście nie praktykuję tych zabiegów z dwóch powodów:
- wszystkie łozy ogławiam 30 cm nad ostatnim drutem w szpalerze
- praktykę taką stosuje się wobec łóz, które nie będą wykorzystane w następnym roku - tak dzieje się np. przy formie Guyota gdzie łozę owocującą usuwa się w całości wraz z wyrosłymi na niej latoroślami i zastępuje się nową wyrosłą z czopka zastępczego.
W przypadku sznura skośnego, który jest podstawową formą stosowaną w Winnicy Przybyłówka, a która oparta jest na formie Royat - łoza która owocowała w danym roku, będzie (po skróceniu na trzy oczka) czopkiem owoconośnym w roku następnym (patrz formy prowadzenia winorośli).
Tak więc w swojej uprawie nie stosuję zabiegów skracania łóz owocujących (oczywiście oprócz ogławiania).